19 June 2016

Camel trench coat and DW





Pewnie już wiele z Was zauważyło, że zdecydowana większość moich ubrań pochodzi z lumpeksów. Muszę przyznać, że trudno byłoby sprostać moim zachciankom oraz modowym fantazjom, gdyby wszystko miało być nowe, oryginalne, pachnące świeżym plastikiem, z metkami, kartonikami, pudełkami, folią bąbelkową i innymi tego typu rarytasami... Stąd bohater poniższego posta - zegarek - również nie jest TYM na co wygląda. Podczas gdy oryginał to równowartość mojego miesięcznego czynszu wraz z wszystkimi najdrobniejszymi rachunkami (klik), jego wierna kopia kosztowała mnie nie więcej niż tabliczka dobrej czekolady. Oczywiście jeśli ktoś może sobie pozwolić na prawdziwy wyrób firmy Daniel Wellington na pewno nie pożałuje swojego zakupu, jednak mając pewne limity też można sobie poradzić! Chińskie podróbki można znaleźć na eBay'u, ich jakość pewnie nie jest nieskazitelna, ale oryginalne egzemplarze również produkowane są w Chinach (klik), więc kto wie jak to wszystko działa... ;)
A co Wy o tym myślicie? Zdarza Wam się skusić na podróbkę czy jednak wolicie zaszaleć i kupić coś markowego?

***
Probably many of you have already noticed that the majority of my clothes come from second hand shops. I have to admit that it would be difficult to indulge my whims and fashion fantasies, if everything had to be original, new, smelling of fresh plastic, with tags, boxes, bubble wraps and other such rarities... Therefore the protagonist of the following post - the watch – is not WHAT it looks like. While the original one is the equivalent of my one month's rent with all the bills (click), its true copy costed me no more than a bar of a fine chocolate. Of course, if someone can afford the real product of Daniel Wellington he or she certainly will not regret the purchase, but with some economical limits you can also handle it! Chinese fakes are all over eBay, their quality is probably not flawless, but the original watches are also manufactured in China (click), so who knows how it works ...;)
What do you think about that? Are you sometimes tempted to buy a fake or do you always save to have something branded?

Love,
Mo

14 June 2016

Retro & Vintage Fair

Około 2 tygodnie temu w ramach majowego spaceru postanowiłam wybrać się na Targi Vintage i Retro w krakowskim Forum Przestrzenie. Wydarzenie mimo, że nie za duże, okazało się być całkiem ciekawe. Moją uwagę przykuła ręcznie robiona retro biżuteria Katarzyny Koźmic (L'art gallery - bijoux design). Wykonywana jest z termoutwardzalnych mas plastycznych i stali szlachetnych - brzmi dość zagadkowo, ale uwierzcie mi, efekt jest cudowny! Każdy drobny kwiatuszek zdobiący kolczyki czy bransoletki wymaga niesamowitej precyzji, wszystko jest tak drobne, a jednocześnie tak dokładne, że wydawało się, że przy stoisku pani Kasi zapuszczę korzenie. Całość ma nieco ludowy charakter, ale zdecydowanie nawiązuje do zawartości szkatułek naszych prababci. Myślę, że w dzisiejszych czasach taka biżuteria to inspirująca alternatywa dla nieraz tandetnej masówki i morza "chińszczyzny". Zdjęcia ze stoiska znajdziecie na samym końcu wpisu!
Całkowicie urzekła mnie również kolekcja vintage okularów słonecznych sklepu Cukier Puder Vintage Store. Kolorowe stoisko wyglądało bajecznie, a mierząc ich okulary przeniosłam się do innej epoki!
Oczywiście jak na wycieczkę z prawdziwego zdarzenia przystało nie obeszło się bez pamiątki. Skusiłam się na piękny retro magnes na lodówkę (mój upatrzony wzór widoczny jest na pierwszym zdjęciu w prawym górnym rogu - teraz codziennie sięgając do lodówki czuję powiew lata;)).
Podsumowując nasz "kulturalny wypad" mój chłopak z pełną powagą uznał, że zawartość mojej szafy kwalifikuje się na otwarcie własnego stoiska podczas kolejnej edycji targów... Koniecznie:].
***
About two weeks ago, as part of a spring walk, I decided to go to the Vintage and Retro Fair in Cracow. The event, although not too large, turned out to be quite interesting. What attracted my attention most was handmade retro jewellery by Katarzyna Koźmic (L'art gallery - bijoux design). It is made of thermosetting plastics and stainless steel – which sounds pretty puzzling, but believe me, the effect is wonderful! Every tiny little flower on earrings and bracelets requires incredible precision; everything is so small but in the same time so meticulous that it seemed that I've spent ages next to Mrs. Kasia's stand. The whole thing has a bit folk character, but definitely relates to the content of our great-grandmothers' jewel caskets. I think that today such jewelry is an inspiring alternative to the mass production and "made in China" flood. You can find pics of this lovely jewellery at the end of the post!
I also fell in love with a collection of  vintage sunglasses by Cukier Puder Vintage Store. Their colorful stand looked fabulous and I felt like I went back in time by trying the sunglasses on!
Of course, as befits a real trip, I couldn't do without souvenir. I was tempted to buy a beautiful retro fridge magnet (my design is on the first photo in the upper right corner – now everytime I reach for something to the fridge, I feel a breeze of summer;)).
To sum up our "cultural trip" my boyfriend solemnly declared that with the content of my wardrobe I'm eligible to open my own stand during the next edition of the fair... Sure:].

Love,
Monika